Antica - Strona główna Antica  Śladami Polaków wokół Atlantyku 2003-2004
     
historia 1980-1991 | dookoła świata 1991-1997 | horn 1998-2000
 
 
: Raporty

: Mapa

: Zdjęcia

: Plan rejsu

: Harmonogram

: Oferta

: Napisz do nas

: Zamów biuletyn
   

CONAKRY, GWINEA


.:: 13.11.2003 - 15:44 - Jurek ::.

I tak 9.11.03 po ponad trzech tygodniach uciążliwej (ze względu na wiatry, a raczej ich brak) żeglugi zamiast w Duala w Kamerunie wylądowaliśmy w Conakry w Gwinei. Co prawda to też zachodnia Afryka, ale cel tego etapu żeglugi nie został osiągnięty. Złożyło się na to parę przyczyn: bardzo słabe warunki wiatrowe, z czym liczyliśmy się wcześniej, słabszy niż oczekiwany przez nas prąd gwinejski i na koniec brak możliwości uzupełnienia zapasów paliwa, wody i żywności w portach Liberii i Wybrzeża Kości Słoniowej ze względu na niedobrą sytuację polityczną w tym rejonie oraz zagrożenie w tych portach przestępczością. Port Accra w Ghanie spełniający wymogi bezpieczeństwa był dla nas nieosiągalny ze względu na brak paliwa. Decyzja wycofania się z Zatoki Gwinejskiej, którą podjęliśmy 1300 mil od celu była dla nas trudną decyzją, ale chyba najbardziej rozsądną w zaistniałej sytuacji.

Nadal pozostawał jednak problem gdzie wylądować bezpiecznie, aby uzupełnić zapasy i dokonać wymiany załogi. Po lekturze przewodników i licznych konsultacjach radiowych z Robertem Krasowskim doszliśmy do wniosku, że najbezpieczniej będzie uczynić to w Gwineii. Stąd nasza tu obecność. Jacht jest obecnie pod opieką szefa stacji pilotów i holowników portu w Conakry pana Sylla Sylvii, a na burcie dzień i noc przebywa dwóch jego ludzi pilnujących jachtu. Wszystkie rzeczy przedstawiające jakąś wartość zostały z pokładu usunięte. Ostatniej nocy nasi wachtowi za pomocą bambusowych tyczek odparli atak łodzi, która próbowała dobić do burty Antiki. Awantura była potężna.

Administracja tutejsza jest straszliwie skorumpowana i nasze bezpieczeństwo też ma swoją cenę. Ponad dwie doby oczekiwaliśmy na pozwolenie wyjścia z portu do miasta. Ale na opis tutejszego folkloru przyjdzie jeszcze czas. Wrócę natomiast do etapu żeglugi z Praia na Cabo Verde do momentu podjęcia decyzji o powrocie na północ. Początkowo żegluga była szybka, wiatry 3-4 z SW i NE. Jednak w miarę posuwania się na SE stawała się coraz wolniejsza, a przebiegi dobowe zaczęły spadać do 30 mil na dobę. Wykorzystywaliśmy wszystkie podmuchy wiatru i nawiedzające nas kilka razy na dobę burze i szkwały. W chwilach kompletnej ciszy podpieraliśmy się silnikiem, aż do momentu, gdy w zbiorniku pozostało 150 l z ponad 800 l paliwa, które zatankowaliśmy w Praia. Powoli zaczęła docierać do nas myśl, że osiągnięcie Kamerunu bez uzupełnienia zapasów jest po prostu niemożliwe. Raporty pogodowe dla tego regionu odbierane od Roberta Krasowskiego zapowiadały długotrwałe cisze. Próbowaliśmy przez radio zatrzymać mijające nas statki, aby od nich odkupić trochę paliwa, ale egzotycznie wyglądająca Antica i region cieszący się złą, piracką sławą odstraszał ewentualnych kontrahentów takiej operacji.

Pocieszeniem w tej sytuacji były rybackie sukcesy Pawła. Któregoś dnia złowił on ponad półtorametrową rybę, której nie mogliśmy niestety zidentyfikować. Dwa dni później sukces był niemniejszy - Paweł złowił na wędkę dziewięć dużych machi-machi. Rozpusta kulinarna była tego dnia wielka. Z Conakry ruszamy bezpośrednio na Fernando De Noronha i do Brazylii. Czekamy tylko na Tomka Drapellę, który dołączy do nas niebawem i na odlot dotychczasowej załogi. W rejsie do Brazylii będzie nas na pokładzie trzech: Krzysiek Renik, Tomek Drapella i ja.

kpt. Jerzy Wąsowicz
   

: 25.08.2004
: 22.08.2004
: 12.07.2004
: 29.05.2004
: 18.05.2004
: 13.05.2004
: 05.03.2004
: 26.01.2004
: 14.01.2004
: 28.12.2003
: 10.12.2003
: 06.12.2003
: 30.11.2003
: 13.11.2003
: 09.11.2003
: 14.10.2003
: 30.09.2003
: 12.09.2003
: 15.07.2003
: 20.06.2003
: 12.06.2003
: 04.06.2003
: 11.01.2003
 
               
               
  Copyrights 1998-2009 (c) Mirek Wąsowicz - All Rights Reserved