: Raporty : Mapa : Zdjęcia : Plan rejsu : Harmonogram : Oferta : Napisz do nas : Zamów biuletyn |
OCEAN ATLANTYCKI, 01'26 N, 24'31 W .:: 30.11.2003 - 14:10 - Jurek ::.
Już jedenasty dzień w drodze z Conakry do brazylijskich wysp archipelagu Fernando de Noronha. Do celu pozostało nam 575 mil morskich a do równika już tylko 86. Płyniemy kursem 240 st i od półtorej doby żeglujemy z prędkością 5 - 6 węzłów z południowo wschodnim pasatem. Żegluga stała się bardzo przyjemna i szybka. Początkowo po opuszczeniu wybrzeży Afryki musieliśmy pokonać pas ciszy przy kontynencie, dalej było trochę zmiennych wiatrów i ciszy, pomagaliśmy sobie silnikiem. Trzy doby przed wejściem w strefę pasatu przechodziliśmy przez pas burz z silnymi opadami deszczu i wyładowaniami atmosferycznymi. Początkowo bardzo silne, w miarę posuwania się na południe traciły na mocy, teraz są rzadkie i raczej słabe.
Opuściliśmy Conakry 19 listopada. Byliśmy bardzo sympatycznie, wręcz serdecznie żegnani przez konsula z małżonką oraz przez całe kierownictwo stacji pilotów i holowników, u których byliśmy gośćmi. Gospodarze na pilotówce towarzyszyli nam do wyjścia z portu. Mr. Silvia (szef pilotów) obawiał się, że możemy zostać napadnięci kilka mil od portu i zapowiedział, że będzie z szybką pilotówką w pogotowiu, żeby przyjść nam z pomocą. Przez cały czas mieliśmy łączność radiową. Po wyjściu z portu opuściliśmy główny farwater i weszliśmy między wyspy Tamara i ...(nieczytelne), odeszliśmy dosyć daleko na południe od głównego szlaku. Około 24:00 zaczął się dziwny ruch wokół nas - pojawiły się łodzie motorowe, głównie na północ od nas. Płynęliśmy między nimi na żaglach, bardzo cicho - w moim odczuciu wyglądał to jakby czegoś szukali, stale się nawołując. Wolę myśleć, że to jednak nie nas szukali. Kilka godzin płynęliśmy w napięciu aż wszystko ucichło. Rano był już tylko pusty ocean wokół nas. Na pokładzie jest nas trzech: Krzysiek Renik, Tomek Drapella, który po kilku przebojach dołączył do nas w Conakry i Ja. Jeśli nic szczególnego się nie wydarzy to jutro po południu powinniśmy być na równiku i czeka nas chrzest równikowy jedynego neofity w załodze - Krzyśka. Ja będę robił za Neptuna a Tomek za diabła. Mamy już odpowiednie stroje i przygotowany ceremoniał, liczymy na zrozumienie neofity i jego dobry humor. kpt. Jerzy Wąsowicz Raport dotarł do nas przez radio dzięki pomocy Roberta Krasowskiego i jego niebosiężnej stacji KB2PNM. |
Copyrights 1998-2009 (c) Mirek Wąsowicz - All Rights Reserved |